wątpimy, aby spiritualia oznaczały tu inne jakie prawa jak n. p. że książęta chcą uczestniczyć w modłach kościelnych lub przyjmować sakramenta. Nie we wszystkich przykładach, które na poparcie przedstawionych wniosków przywiedliśmy, możemy wykazać, że owe prawa przysługiwały panującym z tytułu fundacyi, być może że były następstwem praw monarszych w ogóle, zwłaszcza że nie posiadamy wyraźnego przykładu wykonywania ich przez osoby prywatne, sądzimy jednak, że przywiedzione wyjątki ze źródeł wnioski nasze wielce uprawdopodobniają a zarazem stwierdzają istnienie pewnego rodzaju adwokacyi w Polsce.
Ów stan prawny, który właśnie przedstawiliśmy, dotyczył tylko biskupstw, kapituł, klasztorów i dobroczynnych zakładów kościelnych, inne natomiast stanowisko zajmowały fundacye instytutów kościelnych drobniejszych, jak kaplic, oratoryów i kościołów parafialnych. Tamte posiadały uznaną samodzielność majątkową i osobowość prawną, te przeciwnie, o ich samoistności nie ma mowy, bo od swoich fundatorów zależne były prawie pod każdym względem. I nie rozchodzi się tu już o to, czy instytuty te same jako takie, mogły być podmiotem praw majątkowych a w szczególności posiadać na własność nieruchomości, lecz o to, że same były związane z nieruchomością jako jéj przynależność, że były właśnie przedmiotem praw majątkowych.[1] Stosunki te wytworzyły się u nas analogicznie do stosunków na Zachodzie. Gdy bowiem większe instytuty kościelne posiadały już pewną samoistność, wtedy dopiero drobniejsze kościoły po wsiach i po miastach od końca wieku XI, powoli, dla wygody właścicieli wsi lub gruntu powstawać zaczęły. Kto kościół wybudował na swoim gruncie i dla siebie, ten téż naturalnie uważał się za jego właściciela, a gdy z kościołów tych zaczęły się tworzyć kościoły para-
- ↑ Zwrócił już uwagę na to Hube. Prawo polskie w XIII wieku. Warszawa 1874 str. 101.