Więc téż nowi apostołowie, stosownie do tego zapatrywania się, nastrajają kamerton swych rozmów z góralami; plotą im niestworzone rzeczy: rozpowiadają o różnych różnościach miejskich (które lud ten dobrze zna z opowiadań swych braci bywających po miastach i wysłużonych żołniérzy, co całą Austryą zdeptali). Więc rozpływają się nad każdą rzeczą z sielankową przesadą, popisują się ze swoją zamożnością, sypią grosz na wszystkie strony bez zastanowienia i celu, aby tylko zasłynąć między góralami z bogactwa, hojności i dobroci serca i chociaż na téj drodze szczyptę sławy pozyskać.
Górale, lud nadzwyczaj przebiegły a potężną ilość zdrowego posiadający rozsądku, umieją wybornie zastosować się do przybranéj przez przybyszów roli. Doskonali to artyści, chociaż nigdy nogą nie dotknęli sceny. Odgrywa się Molierowska komedya po mistrzowsku: rolę oszukanego gra przybysz i opłaca widowisko z własnéj kieszeni, nie przeczuwając nawet że z niego zadrwiono, a tytuł téj komedyi, odwiecznéj jak świat: „Głupi daje, mądry bierze.“
Oto jedna scena z téj sielanki, odegrana przed parą laty.
Pani warszawska w bryce. Miła dzieweczko! a czy nie wiész, gdzie tu dom Józefa Sieczki?
Dziewczyna. Kajbym nie wiedziała — Jedzcie hań w górę ku Kościelisku, dyć niepredki (niedaleko) przy saméj drodze, od siebie.
Pani. A możebyś maleńka wskazała mi tę chatę, to ci wynagrodzę twoję fatygę.
Dziewczyna (nie rozumiejąc). Jako oni mówią?
Furman. Dyć ci mówią, cobyś ich zawiodła do Sieckowéj izby.
Dziewczyna (do furmana). Abo wy to nie wiecie kany?
Furman. Cózbyk nie wiedział, a źle ci to wziąć dutka? (dwa centy).
Dziewczyna (do pani). No jedźcież, to was za-
Strona:Władysław Ludwik Anczyc - Zakopane i lud podhalski.djvu/8
Ta strona została uwierzytelniona.