Strona:Władysław Matlakowski - Wspomnienia z Zakopanego.djvu/66

Ta strona została uwierzytelniona.


1 stycznia 1893 r.

Nowy Rok zajaśniał wielkim, wspaniałym dniem. Niebo przeczyste, bez obłoczka, bez skazy na całym obszarze od wschodu do zachodu. Spokój — jakby wszystko skamieniało! Cisza — jakby cały świat żywy zamarł! Białość — jakby nie było innych barw, tylko biel oślepiająca, jaskrawa, z niebieskim odblaskiem w cieniu. I wielka jasność, roztopiona w jednolicie rozprowadzonej w powietrzu delikatnej mgiełce, przez którą turnie, góry, regle, rąbaniska i lasy, wsie i zagrody, przeglądają jak przez gazę. A nad każdym kominem powiewa srebrzysta, olśniewająca kita dymu, i kurzy się potok, jakby w nim kipiała woda. Wspaniały, piękny, prawdziwy zakopański dzień!





6 stycznia.

Po kilku dniach kurniawy wschodzące słońce uderza o Gubałówkę i wy-