Strona:Władysław Matlakowski - Wspomnienia z Zakopanego.djvu/70

Ta strona została uwierzytelniona.

kich szyszeczek. Jak wielkie pióra strusie, jak królewskie pióropusze, stoją na niebie tak modrem, tak świetnem, miękkiem i atłasowem, że go ani słowa poetów, ani żadne barwy malarza oddać nie potrafią. Cały świat oszadział: bujają się oszadziałe pod strzechami szop nitki pajęczyny, jak stare, podarte, złeżałe koronki, oszadziały z jednej strony stalowe pnie olszyny i leszczyny, oszadziały żerdzie w płotach, a nawet sople, wiszące u dachu. Wysoko pod szczytem Gubałówki, jarzębacieją lasy smrekowe, mżą się jak fale cichego morza w śpiącej zatoce, widziane pod słońce, lub jak falujące powietrze latem, przy samej powierzchni ziemi.
Zagroda Gładczana wygląda jak siedziba Piastowa: szeroki sadek, ogrodzony nizkim płotkiem, jabłonki i śliwina przytłoczona okiścią, ule pod ścianą wygrzewające się na słońcu, szopy, zaczynki (zaczynek — komórka na siano) i jaty przypierające do domostwa, a wszystko z szerokiemi strzechami, jak kokosz z rozpostartemi skrzydłami otulają, stoją na oścież jak ostoja, przytułek dla dobytku, sań, gna-