Julian Klaczko, chociaż równie dobrze władał dwoma językami, wcześnie zaczął zasilać francuzkie miesięczniki, a skończyło się na tem, że zostawił przyjaciołom trud przetłómaczenia dzieł swych na polski język. Jego współpracownictwo do Wiadomości Polskich nie dość długo trwało, aby mógł dać pełną miarę jego dziennikarskiego talentu. Nie ustępował w niczem najwytrawniejszym redaktorom Debatów, ale gdy każdy artykuł Prevost-Paradola i John Lemoine’a rozchwytywały salony, pismo emigracyjne zbyt ciasnem było dla niego polem. Przeglądy francuskie lepiej odpowiadały jego widokom; w studyach dyplomacznych nie szczędził rad kanclerzom i hrabia Beust ofiarował mu posadę radcy ministerstwa spraw zagranicznych. Zdaje się, że Klaczko przeceniał wpływ przebiegłości ministrów na wypadki. Marszałek Lannes rzekł raz do Talleyranda, że dyplomaci podpisują korzystne umowy pod warunkiem, iż wojskowi pióra ich zatemperują. Z daleka Klaczko podziwiał mądrość gabinetów, z bliska polityka urzędowa prędko mu zbrzydła, wrócił bezpowrotnie do dawnej swobody, do krytyki artystycznej, Zawiodły go polityczne zabiegi, sympatye i przewidzenia, znalazł|ukojenie w sztuce, w badaniu nieśmiertelnych arcydzieł i studya jego artystyczne o wiele przetrwają inne jego dzieła.
Ludwik Wołowski pisał i myślał po francusku. Nazwisko polskie wielce mu pomogło. W chwilach współczucia Paryżanów dla jego ojczyzny, rzemieślnicy ogromną większością głosów wybierali go do Izby. Jako profesor w Conservatoire des arts et metiers w sposób przystępny rozpowszechniał zasady ekonomii politycznej.
W dziedzinie historyi niektórzy rodacy nasi cie-
Strona:Władysław Mickiewicz - Emigracya Polska 1860—1890.djvu/108
Ta strona została przepisana.