a Polska miała wysokie o nich wyobrażenie; przypuszczała po pierwszych manifestacyach warszawskich, że wychodźtwo oświeci dalszą jej drogę.
Książe Adam Czartoryski wierzył, że powrót do ziemi obiecanej nie daleki, czuł, że do niej nie wejdzie, ale nie wątpił, iż jego paryscy powiernicy i warszawscy przyjaciele odpowiedzą potrzebom chwili.
Przez długie lata książę Adam Czartoryski rozwijał polityczne swoje zapatrywania na posiedzeniach towarzystwa historyczno-literackiego w Paryżu w pamiętnych datach bądź 3-go maja bądź 29-go listopada. Sędziwa jego postać i wymowa przenosiły słuchacza do zeszłego wieku i do rozpraw sejmu czteroletniego. Książę Adam Czartoryski w przemowie 1860 r. zeznawał, że jest „konieczna solidarność, która łączy między sobą uciśnione narody. Polacy więc z uniesieniem widzieli jak ludy Italii obce kruszyły kajdany i radowali się ich powodzeniem«. Dodawał, że »zarazem z głębokim żalem i boleścią słyszeli o trudnościach i cierpieniach, na które narażony był najwyższy kapłan chrześciaństwa«. Książe cieszył się z »zaproszenia Polaków do formowania we Włoszech legii zagranicznej «, zachęcał do skorzystania z tej sposobności »zawsze z zastrzeżeniem i rękojmią, że Polacy wezwani będą do walki jedynie z wrogami Polski«. Czartoryski witał ustalenie się w Galicyi autonomii, pewny, że »życie jednej prowincyi ogrzeje sąsiednie«. Kończył pocieszającem oświadczeniem: »Od dawna nie ujrzeliśmy, mówił, tyle powodów do nadziei, opartej i na własnem pokrzepieniu i na wrogów naszych niemocy«.
3-go maja 1861 r. książę Adam Czartoryski zabrał głos poraz ostatni na posiedzeniu towarzystwa histo-
Strona:Władysław Mickiewicz - Emigracya Polska 1860—1890.djvu/17
Ta strona została przepisana.