nierycerskim próbował ośmieszyć »te hyperboliczną fakundę«. Dziwić się należy, że młodzież nasza oklaskami przyjmowała Mierosławskiego, kiedy prawił o »cudzołostwie zórz borealnych z aptekarstwem paryskimi o »gęśli napiętej kiszkami ojca i matki« i o »Bogu straszliwym z broda rozczochraną od nadyru do zenitu«. Krytyki nawet słuszne wymierzone na przeciwników tracą wszelką doniosłość, gdy się przedstawiają w kształcie tak potwornym. Mierosławski przypominał Klaczce Pankracego, zachęcającego biednych Leonardów do odgrywania na polskiej ziemi szatańskich misteryi Nieboskiej Komedyi. Sam Klaczko stawał w obronie hrabiego tejże Nieboskiej Komedyi, hrabiego z pogardą dla szturmującego motłochu, ale z góry zwyciężonego. »Cavour czy Mazzini?“ zapytuje Klaczko w Katechizmie nierycerskim. »Któż z tych dwóch ludzi skuteczniej działał dla kraju?« Zanim wieki tę kwestye rozstrzygną, Włosi i Cavourowi i Mazziniemu wystawili pomniki, ale Mierosławski nie był Mazzinim, olbrzymiego wpływu Mazziniego na całe pokolenie swoje nie miał. Nie znalazł się prawie żaden znakomity patryota włoski, któryby w pewnej fazie swojego życia Mazzinistą nie był, a przeciwnie żaden z przywódzców duchowych Polski nie był Mierosławczykiem.
W 1860 r. cud oswobodzenia Włoch pozwalał spodziewać się cudu oswobodzenia Polski. Kraj otrząsał się coraz bardziej z letargu mikołajowskiego. Patryoci włoscy nie chcieli przyszłym pokoleniom przekazać dokończenia zjednoczenia wszystkich części ich ojczyzny, więc pragnęli wielkiej wojny europejskiej. Garibaldi liczył pewną ilość oficerów polskich w swojem wojsku. Kiedy w październiku 1860 r. oddał Neapol
Strona:Władysław Mickiewicz - Emigracya Polska 1860—1890.djvu/21
Ta strona została przepisana.