dla poświęcenia się dla ojczyny«[1]. Upatrywał zbawienie Polski w dotrzymaniu wysokiego nastroju pierwszych manifestacyi, tłumacząc 28-go maja 1862 roku, że » Polska bez chrześciaństwa prawdziwego, stąd Polska z duchem nie polskim, nie może mieć miejsca w społeczeństwie narodów, bo nie może ona tak nisko zejść, aby czerpała swe życie z niskości, wystarczających dla wielu innych narodów«. Pożegnał 1863 r. uczniów swoich, udających się do Polski w czasie powstania, mówiąc im: „Służcie z uczuciem i z należną gorliwością rządowi narodowemu, który cudem opieki Bożej zachowany wśród przeciwności i przeciwieństwa, snuje z wiedzą i bez wiedzy, z zasługą i bez zasługi wątek obecnego czynu Polski i obecnych wypadków«. Karol Różycki wybrał się do Galicyi w nadziei połączenia się z synem. Po rozsypce oddziału Edmunda Różyckiego powrócił z synem do Paryża. Ale Towiański wkrótce uznał, że sprawa polska zeszła na niewłaściwe tory i kiedy Bossak-Hauke prosił go o poparcie moralne swych usiłowań, odpowiedział mu w sierpniu 1864 r., że »zniżenie się Polski w dalszem rozwinięciu powstania zdemoralizowało i osłabiło Polskę«.
Po długiem natężeniu duchowem, nie przełamawszy uporu wroga, szukano jak przełamać siłą przeszkody, które się nie dały usunąć modlitwą. Wysłańcy rządu narodowego do Paryża byli pełni zapału i odwagi, ale wyrzekli się zupełnie ducha religijnego manifestacyi warszawskich, wszystkie nadzieje pokładali na starych środkach rewolucyjnych. Młodzi, poraź pierwszy zagranicą, nie znali gruntu ani ludzi. Z Paryża wybrali
- ↑ Pisma Andrzeja Towiańskiego. Turyn.