emigrantów do seminaryów i o pozwolenie kwestowania po kościołach na korzyść Polaków. Komitety utworzone na prowincyi zbierały fundusze, wyszukiwały posady dla emigrantów a stowarzyszenie dawało im na koszta podróży. Stowarzyszenie to dotrwało do wojny 1870 r., wydało dziesięć sprawozdań, rozdało 309,857 franków, więc z górą pięćdziesiąt tysięcy franków rocznie potrzebującej emigracyi. Arcybiskup Dublinu, Culley, przysłał 4,490 franków. Łatwo sobie wyobrazić, jakiem było dobrodziejstwem tak hojna i długoletnia pomoc dla pokolenia rzuconego na obczyznę w najtrudniejszych warunkach. »Naturalnie, pisał Ojciec Perraud w okólniku z 17-go grudnia 1864 r., że nie zapytywaliśmy Polaków powierzających nam swoją niedolę czy są katolicy, schizmatycy, protestanci lub żydzi. Staraliśmy się naśladować tego, który nam dał dobrego Samarytanina za wieczny wzór«. Emigracya nie zapomniała dobrodziejstw O. Perraud, który do zgonu okazywał jej tę samą miłość; i tak z powodu nadania mu godności kardynalskiej, jak przy jego pogrzebie wypowiedziała wdzięczność swoją.
Wielu wychodźców, znużonych bezowocnemi politycznemi próbami i oburzonych opuszczeniem Polski przez Europę, zamierzało powędrować do Ameryki. 24-go lutego 1865 r. zawiązał się w Paryżu komitet kolonizacyi polskiej w Ameryce środkowej, złożony z jenerała Waligórskiego, Franciszka Bogusławskiego, Leona Mazurkiewicza, Feliksa Leonarda i Aleksandra Rycerskiego. Komitet ten ogłosił odezwę, w której czytano: »żaden z krajów europejskich, mimo sympatyi i szlachetnego współczucia dla polskich wychodźców nie przedstawia możliwości zbiorowego ich usadowienia się a tem bardziej swobodnego w duchu narodo-
Strona:Władysław Mickiewicz - Emigracya Polska 1860—1890.djvu/66
Ta strona została przepisana.