Berezowskiego skazano na dożywotnie ciężkie roboty i wysłano go do Nowej Kaledonii. W pierwszych latach pisywał do Ruszczewskiego, Józefa Gałęzowskiego i Władysława Mickiewicza. W liście jednym do ostatniego, wyznawał, że póki miał towarzystwo skazańców politycznych, to miał z kim gadać, ale po amnestyi został w otoczeniu samych najgorszych zbrodniarzy. Bezprawnie go trzymano. Izba głosiła amnestyę za wszystkie przestępstwa polityczne. Berezowski nie zamierzał okraść Aleksandra II. Wypadało albo dodać w dekrecie, że Berezowskiego się wyklucza z tego ułaskawienia, albo go wypuścić. W późniejszym liście do Władysława Mickiewicza, w którym prosił o książki polskie, dodawał w dopisku: »Czyby Pan nie mógł też mi przysłać żoneczki, byleby nie starszej jak lat dwudziestu?« »Mało wykształcony, nie mógł znieść osamotnienia, zaczął objawiać oznaki obłąkania. Powtarzały się amnestye polityczne, o nim zapomniano. Adwokat jego, Emanuel Arago został posłem francuzkim w Szwajcaryi, był powiernikiem prezesa Rzeczypospolitej Grévy’ego i nic dla Berezowskiego nie zrobił, Aż nareszcie po 40 latach, w październiku 1906 r., ułaskawiono biedaka, ponieważ ostatnie błyski inteligencyi znikły u niego. Skrajni demokraci francuzcy od czasu do czasu ujmowali się z nim i na zebraniach publicznych z oklaskami ogłaszali składki na ofiarowanie mu pistoletu honorowego! Czcze to były demonstracye, ale nikt w tym kraju prawników nie wszedł na mównicę parlamentu, by zapytać ministra sprawiedliwości, jak może wbrew bezwarunkowej i ogólnej politycznej amnestyi nie zastosować jej do Berezowskiego. Obawa Rosyi zagłuszała sumienie.
Pisma francuskie coraz rzadziej i coraz niechętniej
Strona:Władysław Mickiewicz - Emigracya Polska 1860—1890.djvu/80
Ta strona została przepisana.