Wersalu i wice-versa. Spostrzegli się nareszcie, że to był wścibski a on wydał broszurkę, w której jedyną rzeczą ciekawą jest fac-simile przepustek. Dokumenty te naprowadzają czytelnika na myśl, że pod temi podróżami Bronisława Wołowskiego coś się ukrywało, gdy przeciwnie, jeżeli powodowała nim chęć złapania czegoś w mętnej wodzie, to tym razem nic nie wskórał.
Wracając do Dąbrowskiego, gdy Delescluze został najbardziej wpływowym członkiem Komuny, zwierzył się Dąbrowskiemu, że gdyby Paryż mógł miesiąc wytrzymać, to prowincya pójdzie za jego przykładem. Dąbrowski zaręczył, że z wałami Paryża i z ogromną artyleryą podjąłby się i dłużej nie dopuścić Wersalczyków do stolicy. Wtenczas Delescluze przedstawił go kolegom swoim, a Dąbrowski mianowany naczelnym wodzem nakłonił Wróblewskiego do przyjęcia równie jeneralstwa. Stary Czarnomski, który miał dawnych znajomych w obozie republikańskim, postarał się o jeneralstwo dla pensyi i siedział sobie bezczynnie w szkole wojskowej.
Dąbrowski zginął na barykadzie w przeddzień zdobycia Paryża przez Wersalczyków. Przypuszczać można, że tajne rozkazy Thiers’a zalecały szczególnie srogie obchodzenie się z Polakami. Na samym wstępie, Wersalczycy rozstrzelali dwóch staruszków, Rozwadowskiego i Szweycera. Mieszkali na bulwarze Picpus na piatem piętrze, siedzieli przy lampie, gotując sobie herbatę, kiedy oficer wszedł sprawdzić, czy nie mają broni. Broni nie znalazł, ale dowiedziawszy się że są Polakami rzekł, że to wystarcza; rozstrzelano ich na ulicy. Nie mniej okrutnie zamordowano starego Lewickiego, rytownika. Z powodu swych prac ilustracyjnych przeprowadził się w okolice Bastylli,
Strona:Władysław Mickiewicz - Emigracya Polska 1860—1890.djvu/90
Ta strona została przepisana.