Strona:Władysław Mieczysław Kozłowski - Powstanie wielkopolskie w roku 1848.pdf/22

Ta strona została skorygowana.

za krew bratnią. Otoczeni dokoła, powstańcy przebili się mężnie przez pierścień nieprzyjaciół; lecz 40 ich poległo, 80 zaś wzięto do niewoli. Wszystkich jeńców wymordowało żołdactwo i chłopi w oczach pułkownika, który wcale temu nie przeszkadzał.
Chcąc upamiętać zbłąkanych włościan, rząd krakowski postanowił wysłać do niego procesję z księżmi i krzyżami na czele. 27 lutego wyruszyła ta procesja w liczbie 500 osób, złożona z mężczyzn, kobiet i dzieci. Na czele jej szedł Edward Dembowski z krzyżem, towarzyszyło mu zaś kilku księży.
Skoro tylko procesja wyszła za most, kierując się ku Podgórzu, ukryta w zasadzce jazda austryjacka wypadła i zaczęła strzelać do bezbronnych. Dembowski padł pierwszy, przeszyty kulą. Żołdactwo rzuciło się na tłum — mordując kobiety i dzieci, a trupy po obdarciu rzucało do Wisły.
Tymczasem na pomoc Austryjakom przybyły wojska pruskie i rosyjskie. Kraków otoczono i zagrożono bombardowaniem. Wówczas Tyssowski po naradzie z kolegami postanowił opuścić Kraków z tysiącem powstańców i przejść do Ślązka, gdzie złożyli broń przed Prusakami 4 marca. Sam Tyssowski został uwięziony, lecz po niedługim pobycie w twierdzy uwolniony; wyjechał do Ameryki, gdzie żyją dotąd jego synowie i wnuki. Austryjacy i Rosjanie zajęli Kraków, a oburzona na Austryjaków ludność chętnie się udawała o obronę do oficerów rosyjskich, którzy też jej niejednokrotnie udzielali.
Rzeczpospolita Krakowska została przyłączona do Austrji.
Tymczasem policja austryjacka organizowała w Galicji bandy ze zbrodniarzy wypuszczonych na wolność, które pod dowództwem hersztów, wciągając spojonych i rozbestwionych przez urzędników chłopów, rabowały dwory, w męczeński sposób mordując obywateli. Przeszło 2000 osób zginęło śmiercią okrutną. Tylko tych, którzy przez stosunki z rządem dostawali bilety ochronne, oszczędzano. Innych, którzy zostawali przy życiu, okaleczonych odwozili rabusie do więzień austryjackich,