Strona:Władysław Orkan - Drogą czwartaków od Ostrowca na Litwę.djvu/125

Ta strona została skorygowana.

skarżą się, że jest ich we wsi większość unitów, a pop prawosławny.
— Ale mamy nadzieję w Bogu i w was, skoroście tu przyszli: Pop już nie wróci.
O godz. 5. po południu dochodzimy do Sitnika. Tu naznaczony postój noclegowy. Komenda pułku kwateruje na łączce przyleśnej pobok osiedla samotnego. Tu jesteśmy świadkami, jak gospodyni z tego domu znosi z lasu różne przedmioty: dzieżę z ciastem, słoninę, poduszki, kożuch, zegar ścienny i inne, które przed kozakami w lesie pokryła.
Z Sitnika, wyruszywszy o 8. rano, odrazu zadajemy się w las, który ciągnie się na wiorsty przed nami. Są to tak zwane Dobra Konstantynowskie, własność Potockich czy Platerów. Przypominają też kulturą lasy Krzeszowickie.
Gdy wyjeżdżamy z lasu, wita nas światłem płaszczyzna otwarta: stumorgowy łan pański. Z prawa dochodzi ściany rozległego parku. Na mapie: Dwór Worgule. — Na lewo zaś, w oddali — jakby jakoweś miasto wschodnie z bajki: Kopuły liczne przeświecają z poza osłony drzew —: Leśna.
Jedziemy na przełaj w stronę parku. Bataliony nadążają wolniej — jeszcze są w lesie.
Brama wjazdu otwarta... Pułkownik skierował konia w aleję parkową — my, czterech czy pięciu nas, za nim.
Wkrótce wyłonił się z poza drzew pałacyk gustownie zmurowany, biały. Pańska siedziba.