Strona:Władysław Orkan - Drogą czwartaków od Ostrowca na Litwę.djvu/13

Ta strona została przepisana.
ROZDZIAŁ DRUGI.

Okolice, gdyśmy dalej załaniali się w ziemię radomską, zachodziły przed nas pagórami, coraz bardziej pofałdowane. Dawały się też zauważyć z drogi żółte rozrzuty rowów, a pod wyniesieniami gdzieniegdzie rwane linie okopów: świadectwo niedawno minionych tu walk.
Zachodzi przed myśl droga pierwszej brygady — gdzieś tu niżej ku południowi krwawiące się: Opatów, Konary, — ciężkie tamże przeprawy. Tędy droga ta musiała przechodzić, prowadząc w kierunku północno-wschodnim.
Czoło pułku dcszło schyłości szosy, która się zwolna wynosiła na rozległy płaskowyż. Dążąc pod górę, mogliśmy z »blizka oglądać rowy strzeleckie, po obu stronach co pewien czas w różnych odstępach spotykane. Widać było nerwowość w ich rozmieszczeniu i robocie. — Stąd atak szedł, ku górze. — Na wzniesieniu pod lasem i na otwartej przestrzeni Wyznaczały się puste łuki okopów rosyjskich. Również za przechyleniem w kilku odstępach — rowy rosyjskie, rezerw.
Łan zboża stłoczonego, a dalej wieniec ciemny lasu.