Strona:Władysław Orkan - Drogą czwartaków od Ostrowca na Litwę.djvu/31

Ta strona została przepisana.

jącą, wysunięto łączniki — bataliony, ścieśnione, ruszyły.
O śródwieczerz dojeżdżamy do Urzędowa. Dowiadujemy się, że sztab Brygady I. stoi w Ludwinowie, że tu przedwczoraj była bitwa, w której brała udział znaczny Brygada I. Na wstępie tuż po lewej stronie, błotnistej ulicy wzdłuż płotu widać okopy na prędce zrobione, to zasłony z darni, tak samo i w rogu cmentarza, który ku drodze wychodzi. Zacięte były tu walki.
Urzędów — obszerna wieś, wzdłuż po obu stronach łąki rozłożona, jeszcze przykrzejszy, chociaż mniej upiorny, przedstawia widok, niż Ożarów.
Wieś zupełnie po barbarzyńsku przez cofających się Moskali spalona. Ludność z dziećmi i dobytkiem zagarnięta przez nich. Tu ówdzie snuje się po zgliszczach jakiś człek szary, ostały przypadkiem, jakaś obłędna kobieta.
Z domów zostały tylko okopcone kominy i piece. Na jednym z takich pod niebem otwartych pieców widzimy, gdy przejeżdżamy mimo — dwa garnki stoją na blasze, ogień pod blachami się pali; koło pieca, na kupie gruzów, przykucnięta, siedzi z podparta głową na dłoni stara kobieta: warzy sobie wieczerzę. Jak w domu. Tylko brak ścian i powały.
Kościół również spalony. Mury tylko ostały.
We wsi stoi (nie pozazdrościć kwatery) wcześniej tu przed nami przybyła Komenda Legionów. Mieści się szpital polowy i kręci się trochę Legionistów z pierwszej Brygady.