Strona:Władysław Orkan - Drogą czwartaków od Ostrowca na Litwę.djvu/51

Ta strona została przepisana.

pomiędzy tyraliery, nie dbając zgoła na niebezpieczeństwo własne. Równie nie »dekowali« się oficerowie komendanci. Kap. Galica podprowadził śmiało swój batalion pod linię ostatnią okopów i do ataku nie doszedł tylko przez to, że już wojska austryackie linie nieprzyjacielską przełamały. Bój przesunął się za przechylenie ku lasowi, gdzie zażarte walki wręcz dokończyły dzieła. Wróg cofnął się w popłochu.
W komunikatach urzędowych bój pod Borzechowem zaznaczono jako najkrwawszy na tym odcinku.
Mieliśmy sposobność bezpośrednią oglądać część pobojowiska borzechowskiego pod Majdanem. W sąsiedztwie lasu, gdzie pułk stał obozem, przechodząc przez pole owsa poza gościńcem, co krok napotykało się jakieś przedmioty porzucone przez Moskali: koce brudne, ziemiste szynele, czapki, tornistry, kociołki, łyżki, ówdzie karabin, bagnet, ładownice, i moc rozsypanych naboi. Przy kraju lasu kilka sosen wysokich, czapistych — jak widać z drabin pozostałych: gniazda obserwacyjne. — Las świadczy o charakterze walki, jaka się tu rozgrywała. Co chwila: dołki, zarycia, czesto dopiero zapoczęte. Żołnierz biegł od drzewa do drzewa, przypadał do ziemi, czynił łopatką dołek-osłonę, strzelał, podrywał się i znowu naprzód.
Oto trup żołnierza... Łopatkę jeszcze trzyma w dłoni. Dwa razy zdążył szczyptę ziemi podjąć, okopując się, i padł, rażony kulą.
A oto telefonista... Jak, skulony za drzewem, trzy-