Strona:Władysław Orkan - Drogą czwartaków od Ostrowca na Litwę.djvu/59

Ta strona została przepisana.

ręką wygrzebion, stoczony. Oto los jego. Jak ta czapka.
Stanął już w kraju lasu namiot pułkownika. Wyrosło parę innych. Pionierzy, ściąwszy brzózki z liśćmi, sporządzają altanę dla sztabu na wieczerzę. Spieszą się, bo zmierzch już zachodzi. Orkiestra próbuje instrumentów, poczyna jakiś kawałek — —
Naraz: jeździec z rozkazem Komendy. Rozkaz brzmi: Wymarsz niezwłoczny pod Czołnę. Mamy zluzować z pozycyi pułk 31.
Altany nie dokończono. Zebrano szybko namioty. Bataliony już się szykują na drodze za lasem. Tren w pogotowiu.