Strona:Władysław Orkan - Drogą czwartaków od Ostrowca na Litwę.djvu/60

Ta strona została przepisana.
ROZDZIAŁ SIÓDMY.

O zmroku wyruszył pułk, w kierunku wschodnim. Adjutant posłany naprzód dla wyznaczenia miejsca i zbadania warunków terenu. Mijamy wioskę Połówek, rozłożona koło szosy, gdzie stoi część Brygady pierwszej. Poczem droga wynosi się na dział. Skręcamy z szosy na prawo, na rozbież pól między zboża zżęte i stojące. Spotkany chłop z pod Majdanu wskazuje kierunek drogi przez obszary zagonne — do Czołny.
Noc cicha, księżycem, dogasającym na zachodzie, słabo prześwietlana. Cicho też suną długie majaczne kolumny, skręcają się u wylotów miedz, jako wąż pełzną pomiędzy zboża szelestne z wyniosłego, półwidnego działu.
Naraz uderzą w powietrze, jak grom jasny, huczne dźwięki orkiestry pułkowej. »Marsz Czwartaków...«
Odegną się, wyprostują przytrwożone tajnią nocy serca żołnierskie. Pewność, otucha w nie wstąpi. Tak pułk czwarty hucznie podchodzi na pozycyę.
W tę noc księżyca cichą wybuchające z wysokiego działu dźwięki orkiestry czwartackiej są jak wyzwanie śmiałe. Donosi je też zapewne cisza nocna