Strona:Władysław Orkan - Drogą czwartaków od Ostrowca na Litwę.djvu/78

Ta strona została przepisana.

ku północy odsłonione pola, na których calizna ścierni z potraconymi snopami i przyostały w przegięciu łan zboża. Nierówne stocza przejmuje długa, wązka łąka, nad którą lasek brzozowy. A z prawa i z lewa łąki wydźwigują się opadłe pola, wychodząc płatami zbóż, koniczyn, w podobnie naprzeciw ległe, jeno na oko wyższe, wyniesienie.
Na obrzeżu onego wyniesienia, od strony lewej, a prawie w promieniu północy, wieksze skupisko drzew, wychodzących czołami na światło nieba: Jastków. A zasię z prawej wkraczająca na horyzont linia szosy Lublin-Jastków, znaczona pochodem drzew.
Na wyniesieniu tem dominującem, od Jastkowa wzdłuż szosy, przechodzące przez nią w ukos, ledwie dla oka znaczne: pozycye rosyjskie.
Poniż tych pozycyi, naprzeciw Jastkowa, na lewo od lasku brzozowego okopał się nasz batalion III.
Na prawo od tegoż lasku, na pochyłości wśród zbóż, u straży samotnej gruszy, przypadł ku ziemi batalion I.
Wyznaczają się rdzawo rwane linie zakopów, w pośpiechu poczynione.
Idę po ściernisku w stronę wschodu, rozważając sceneryę przypuszczalną dnia wczorajszego. Kule bzykają, jak muchy w dzień upalny.
Przejeżdża mimo na koniu pulkownik, jako zazwyczaj w osępie chmumym zamyślenia, którego treści nie przeznać.

~~~~~~~~~~~~~~