Strona:Władysław Orkan - Drogą czwartaków od Ostrowca na Litwę.djvu/86

Ta strona została przepisana.

kompanii prowadzący. Padł młodziutki Bereski u samych wrót piekieł: u zajazi drutów — ręką jeszcze skrzepłą, wyciągniętą, z rewolwerem w zaciśniętej dłoni wskazując drogę swemu plutonowi...
Upadł, raniony podwójnie, dzielny oficer Bończa, kompanię pierwszą batalionu 1-go wiodący. Zastąpił go chorąży de Lavaux.
W tejże drodze ataku na prawem skrzydle ranieni: chor. Krajewski, Gruber, Wyczałkowski, podchor. Otto, Majkuciński i Polakiewicz. Raniony też por. Pieracki, z siódmą kompanią batalionu II-go dla wzmocnienia ataku na skrzydło prawe przysłany.
To samo w trzecim batalionie. Ranieni oficerowie: por. Rutkowski, podpor. Jamróg, chor. Gutek i podchor. Krzysik.
W tymże stosunku ubyło w kompanii szarż i szeregowców. Oczywistą byłoby zatratą — wobec ulewy ognia — iść naprzód. Nastąpiło siłą rzeczy wstrzymanie ataku — i tyle jeno wachnienia wstecznego wysforowanych zanadto oddziałów, aby wyrównać linię.
Wieczór nadał pułkownik Roja depeszę telefoniczną do Komendy Legionów tej treści:
»Sądząc po silnym ogniu i ilości karabinów maszyn nowych, skoncentrował nieprzyjaciel naprzeciw frontu 4-go pułku znaczne siły, i dlatego mógłby się udać łatwiej atak 41-szej dywizyi lub 60-tej brygady. — 4 pułk po ustaleniu linii okopie się i będzie usiłował