Kazania jego były zwięzłe i apodyktyczne, jak odezwy do narodu. Od czasu do czasu wygłaszał też z ambony nadsyłane mu wojenne manifesty Centrum.
I nicby nie zamącało pewności jego umysłu i wysokiego nastroju, gdyby nie koalicja — jak nazywał dekanat, konsystorz i inne duchowne potęgi. Mimo że gromił w odezwach swoich jakóbinizm, koalicja nie dawała się tym zwieść, lecz następowała nań coraz to zawzięciej. Nadsyłała komisje żądając rozwodu z Józefiną, wyrzeczenia się władczej chimery, trzymania się przepisów kanonnych itp. Bronił się zawzięcie, używał wszelkich dyplomatycznych wybiegów, w dyskursach z księdzem wikarym pokonywał swoich przeciwników — jednak koalicja rosła w siłę i spać mu nie dawała.
Aż przyszło jego Waterloo...
Nie koalicja je sprawiła, choć pośrednio przyczyniła się do tego przez zmącenie bystrości jego umysłu, lecz przypadek. Taki sam przypadek, jaki przywiódł do upadku Napoleona.
Wiadomo: Napoleon upadł z przyczyny kapliczki. Było to tak:
Już wiele godzin trwała bitwa koło wsi Belle-Alliance, a żadna ze stron walczących nie mogła uzyskać decydującej przewagi. Napoleon, naciskany przemożnymi siłami sprzymierzonych, wytężał cały swój geniusz, aby rozerwać pierścień
Strona:Władysław Orkan - Herkules nowożytny.djvu/176
Ta strona została przepisana.