Strona:Władysław Orkan - Herkules nowożytny.djvu/183

Ta strona została przepisana.

stwa. Oto zdrada jest dokoła! dowodził. Zdrajcami jest otoczony zewsząd. Napędzeni Talma i Taylerand schronili się pod opiekuńcze skrzydła sprzymierzonych — prefekci departamentów jawnie znoszą się z koalicją — a nawet współwładca wikary spiskuje potajemnie.
— Obywatele! — wołał. — Musicie odeprzeć te zakusy wrogów, wytępić zdradę jawną i tajemną, dać prawdzie oręż do ręki. Stańcie odważnie, jak jesteście wszyscy — a z taką armią waleczną przejdę śmiało te Alpy fałszu — i zwyciężę!
Nastała potem przez kilka dni cisza. Koalicja coś ważnego knuła. Wnioskował to z różnych oznak, jak z wyjazdu księdza wikarego, z wezwań prefektów do władzy, z powoływań różnych świadków jego przemowy w kościele itp.
Aż nagle dnia jednego po południu jak grom z jasnego nieba spadło nań: zasuspendowanie. Tak z urzędu proboszcza, jak i z obowiązków księdza.
— Oto jest teraz właściwe Waterloo — zobaczył jasno. Nie widząc innej rady, zdał się na łaskę-niełaskę księdza dziekana, najbardziej zawziętego z członków koalicji... i ten go zdradził. Udał współczucie, litość — i podstępnie zawiózł go na „wyspę Świętej Heleny“.
Tu na tej posępnej „wyspie“, wśród otoczenia murów, strzeżony pilnie przez lekarzy i całą „kompanię, szpiegów“, przeżywał ksiądz Łopatka-