Mała chatka stała pod lasem na odludnem polu. Do okoła niej puste tłoki[1], a dalej las, pnący się czernią po stromej górze ku niebu... Ta samotna chatka, jak koleba na polanie[2] na wygnańczy los skazana, kryła przecież ludzi w wąskiem i pustem wnętrzu. Pod okienkiem, w którem dwóch szybek brakuje, siedzi dziewczyna na ławie niskiej, ledwo co zwiększa ociosanej.
Sama jedna w chatce, jak pustelnica. Ręce splotła na kolanach i patrzy przez okno w las, ku niebu...
Piękne, samotne dziewczę z nędznej izby w mieście może i pałacyk stworzyć... Niestety! często bywa tak; nędza pomysłową doradczynią...
Ona znała nędzę i patrzy na nią, ale myśli nie zna innych, oprócz tęsknoty samotności, oprócz rozpaczy szlachetnej, która się wysila nad sposobami życia, gdy ich znikąd nie ma.