Chatka była pod lasem nieduża — gontem kryta, jak zwyczajnie chaty... W chacie mieszkał gazda niebogaty; przy nim żona i córunia Rózia... Dziewczę miało lat szesnaście może, choć jej ludzie liczyli coś więcej — dość, że zrosła ponad wiek dziecięcy i, jak dziewka, umiała żąć zboże, zbierać trawę dla bydląt w wyrębie, bielić latem na kamieńcu płótno... Była smukła i ładna „na gębie“, ale zawsze była jakaś smutna... Przecież znała cudną swą urodę — bo się nieraz zapatrzyła w wodę i czytała w tem zwierciedle jasnym o swych oczach i o licu krasnem... Czemuż jednak smutną była — czemu?... Ludzie po wsi mówią rozmaicie — każdy jednak sądzi „po swojemu“, a najwierniej opowiada życie.....
· | · | · | · | · | · | · | · | · | · | · | · | · | · | · | · | · | · |
Raz, pod wieczór, stary Wojciech powrócił z żoną z jarmarku. Rózia w czasie ich nieobecności napasła krowy, podoiła — i właśnie miała