Strona:Władysław Orkan - Pieśni czasu.djvu/22

Ta strona została uwierzytelniona.

Majaczy we mgle zmartwychwstały tłum,
Głośny, a nie czyniący w powietrzu hałasu,
Tłum widmowego teatru.

Słychać jakoby głuchy spadek wód,
Niby stężały, ciężki oddech czasu,
I turkot kół, i mocny chód,
I zbroi chrzęst, i świsty kul,
I orkiestrę, zwycięstwo grającą.
I krzyki: wiwat król!
Z fanfarą bowiem, ku niebu bijącą,
Szli wodze ku szczęśliwości,
Wiodąc u swoich zwycięskich rydwanów
Jeńców Tytanów —

Ci pewnie na świat nieszczęścia wołali.

A dalej widać ciemne rzesze
W lęku, który padł na nie od stali,
Od rażących je słońcem pancerzy,
Bowiem jedną stal znały — lemiesze.

Na orłach, które ród rycerzy
W bój o szczęśliwość ziemską wiodły
Między innemi godły
Widać w szponach rozwartych krwawe ujarzmienie.

A dalej we mgle cienie — cienie —
Wiecznie straconych,