Ta strona została uwierzytelniona.
Długoż jeszcze z tych krwawych człowieczych ogrojców
Będą spływały czerwone potoki
Po nienazwanem polu
W dolinę łez, w to czarne, martwe morze bolu?!
Już się przepełnia —
A opary nie idą ku niebu w obłoki,
Lecz fala, co się nad powierzchnią zwełnia,
Przelewa się i pada na serca człowiecze
I krwawym potem znów w ogrojce ciecze — —
I tak odnowa — po koniec — bez końca —
Kiedyż tej męki kres?
Czy dusze muszą róść
Na krwią uprawnej niwie
W zamrokach ziem bez słońca,
Gdy wszystko w słońcu żywie?
W duszy, wyzbytej trwóg,
Która się czuje żywą,
Wstaje gniew,
Niewoli wszelkiej wróg,
Budzi się groźny lew
Protestu
I wstrząsa płomienną grzywą!
............
............
............
............