Takich Unionistów, Zwyrtaców jest na Podhalu niemało.
A tak zwane „wyższe sfery”, z któremi się lud styka? Te nie dają mu nic dobrego, bo poprostu nie mają co dać. Co najwyżej rozwój pewnych pojęć. Ale wiemy, że przyrost pojęć nic nie przynosi dla duszy, jeżeli nie idzie w parze z kulturą wyższych uczuć, na których wzrasta charakter. Przynosi tylko ułatwienie łapczywości, wkłada niejako lepszą broń do ręki przy współzawodnictwie łakomych instynktów.
Taka to oto ta nasza kultura. Zbarbaryzowanie współczesne zalewa wszystkie dziedziny życia, nie omijając i sztuki. Szablon wszechwładny krzewi się i w budownictwie, w tem oku złotem kultury podhalskiej. Złe naśladownictwo, bez żadnej logiki w formach, w konstrukcji rozszerza się i znajduje uznanie powszechne: jako niby „styl zakopiański”.
Sumując choćby tylko te zauważenia: widzimy z trwogą we współczesnem życiu na Podhalu zatratę cech oryginalnych, właściwości rasowych, tak w życiu jak i w sztuce. Jeżeli tak dalej pójdzie, to czeka rasę podhalańską zupełne zniwelowanie. Po jakimś czasie stać się może, że będzie w dolinie tej masa ludności, ot, szarej — nie będzie już Podhalan.
Jakież wskazania na przyszłość nasuwają się myśli strwożonej, by nie dopuścić upadku Podhala, lecz owszem z mielizny je współczesnej wydźwignąć i ku sławie, należnej dzięki zaletom rasy, doprowadzić?