wuje się bez reszty w gadaniu. Groźniejsza jest polityka, jako zawód. Taki polityk zawodowy niewiele więcej umie od znachora, ale daleko poważniej z tą wiedzą się nosi i posiada jawny objaw swej próżni mózgowej: zarozumiałość. Są politycy stołeczni i prowincjonalni. Wśród tych ostatnich osobny rodzaj stanowią, zwłaszcza przy czasie wyborów, jarmarczne typy polityków, przypominające tak zwanych tu na Podhalu zachodniem „łupków końskich”.
Owo to targowisko, z zawodowymi augurami pełne chytrych podstępów i szwindlów, przy reklamie krzykliwej znachorów, zowią ludzie mali polityką. A jest to tylko, jak przy każdym handlu, psucie charakterów ludzkich, obniżanie dusz. Zawdy ktoś przytem się zbruka, lub kogoś zbrukają. To też ludzie czyści, wartościowi a o czulszym ustroju naskórków, usuwają się za nawias tej jarmarcznej wrzawy.
Utarło się już przysłowie, że „polityka nie poemat”. Słyszy się też spowiedne wyrzekanie zawiedzionych, że „polityka to świństwo“. Zapewne. „Dem Schweine ist alles Schwein” — powiada Nietzsche.
Nie o takiej „polityce” chcemy mówić. Polityka, w pojmowaniu naszem, to pojrzenie zwysoka — to obejmowanie całokształtu życia narodu, z rozumieniem jego ducha, jego ideowej linji w przeszłości i, z tej projekcji górnej, wyznaczanie drogi niemylnej na przyszłość; polityka, w naszej myśli, to działalność Cavoura, to troski naszych pisarzy z XV wieku, to wysiłki twórców Konstytucji 3-go Maja, to artykuły Mickiewicza. Polityka,
Strona:Władysław Orkan - Wskazania.djvu/72
Ta strona została uwierzytelniona.