Ta strona została uwierzytelniona.
A czołgi, chrobocące starem żelaziwem,
Przewalają się w rowach — nieżywe.
I myślisz: ile świata, przemierzysz nogami
Swojej karnej piechoty,
Ażeby pochyliły się głowy hołoty,
Przed wyczyszczonym na glans butem z ostrogami,
Abyś mógł, zakutany w wawrzyny i sławę,
Jak ołtarz na bagnetach oprzeć swą buławę.
Przyjmujże przegląd broni i żołnierskich łachów,
Na nocnej defiladzie wszystkich armij świata.
Bo kiedy już przepłynie ze wschodu na zachód,
Księżyc, smagany świstem słonecznego bata,
światło przysypie szarym kurzem połysk cholew,
— I zostaniesz figurą we woskowem kole.