Marsz — marsz — człap — człap. —
Prawa do góry, lewa — do góry.
Pyski na kłódki, szczęki — jak kleszcze.
Płoną na karku kawały skóry.
Pięć kilometrów, czy dziesięć jeszcze?
Marsz — marsz — człap — człap. —
Sto kilometrów — kroków sto.
Chlup — chlap — chlup — chlap. —
Jeszcze daleko, jeszcze daleko,
Za siódmą górą, za siódmą rzeką,
Za tamtym borem, za tamtym lasem.
Noc się nie kończy, postój ucieka.
Marsz — marsz — człap — człap. —
Sto kilometrów — kroków sto.
Chlup — chlap — chlup — chlap. —
Chlup — Stój! W prawo wystąp!
Ulżyjże sobie — trzeba, nie trzeba — dalekie leże. —
Łatwiej ci będzie pomaszerować z próżnym pęcherzem.
Wraź gały w noc: ciemność aż twarda
Wali przed siebie.
Złap gębą wiatru od pól,
Mokrego od chmur na niebie.
Znów — marsz — znów — marsz —
Chlup — chlap — chlup — chlap. —
Zmykamy chyłkiem, zmykamy bokiem.
Jak stado wilków, wściekłych psów.
Kto nas dopadnie, — błyśniemy okiem —
Szeregiem kłów — szeregiem luf. —