Ta strona została uwierzytelniona.
Dnie na pachnących łąkach, noce w pachnącem sianie,
I wielka cisza i szczęście... Lecz tak nie mogło być przecie.
Bo nad więdnącem ciałem Król-Duch brał władzę twardą,
I pławił w ogniu oczy, łamał wewnętrznie kości,
Przez piekło nienawiści prowadził ku miłości,
Wargi, spragnione słodyczy, zwierał milczącą pogardą.
Wszędzie na świecie jedno, choć świat jest tak ogromny,
Wszędzie na ziemi są ludzie, a w niebie szczekają gwiazdy,
Zawsze już będą witania — i zawsze będą odjazdy,
I tylko duch... Jest duch — książę Niezłomny!
* * *
Sen już się dawno skończył — i krew jest nad Paryżem,
To niebo krzyczy zorzą jaskrawe tajemnice.
Król — Duch zapalił w oczach jarzące błyskawice.
Przywalił Paryż wielkim, kapiącym męką krzyżem.