— Mówisz nieprzytomnie. Są sprawy większej wagi, niż własne — sprawy ogólne.
— Dla mnie sprawy własne są najważniejsze.
— Takie jednostki są anti-społeczne i wrogie rozwojowi ogólnego dobra.
— Społeczeństwo, rozwój, sprawy ogólne — co mnie to obchodzi, gdy jestem nieszczęśliwy!
— A dlaczego nim jesteś? boś to twoje szczęście wyrżnął nożem niejako z organizmu społecznego. Czemuż cię wstyd pali? Bo nie można bezkarnie robić krzywd, a żyjąc w jakiemś społeczeństwie, trzeba płynąć z niem.
— I być niewolnikiem jego praw, form, jego głupoty — wstrętna rzecz!
— Jak dla kogo! Ogólnie wystarcza bierność, poddanie się prądowi, ale dla niektórych powinna wystarczać społeczność wtedy, gdy mają świadomość ogólnego celu i gdy potrafią tak opanować swoje ja, że złożą je nieraz na ołtarzu sprawy ogólnej, i to zwierzę, które w nas się budzi czasami — zduszą.
— I cóż się zyskuje przez to zduszenie?
— Spokój i zadowolenie, że spełnia się obowiązek, że jest się pożytecznym ogółowi.
— Szczęścia nic i nikt nie daje. Epiktet powiada: Szczęście jest to, co trwa wiecznie, a cóż trwa? — a zresztą pozwól, że ja powiem: „Na Boga, skończ!“ Bo mnie osobiście tylko śmieszą jeremjady. Daruj: cierpisz z własnej winy; narzekasz na los, ludzi, a sam sobie zrobiłeś to co masz. Trzeba było zerwać wszystkie więzy, jakiemi was
Strona:Władysław St. Reymont - Pisma IX - Nowele.djvu/31
Ta strona została uwierzytelniona.
— 27 —