— Poeta! Mój przyjaciel. I on wam powiedział?
— Zrobił to mimowolnie i potem bardzo żałował, zaklinając nas, abyśmy o tem nie mówili.
— Więc w kraju wiedzą już o mnie?
— Nie, nikt nie wie, kto się kryje pod angielskim pseudonimem Waltera Brown’a. Ada twierdziła, że nie mamy prawa zdradzać twojej tajemnicy.
— Jestem wam nieskończenie wdzięczny!
— Ale zrobiła jeszcze więcej, bo kilka twoich książek przetłumaczyła, i jesteś w kraju znany, panie Walterze Brown’ie.
— Nawet mam te tłumaczenia, wspaniałe, ale nawet nie przyszło mi do głowy podejrzewać Adę! To niespodzianka!
— Umyślnie nauczyła się po angielsku i od czasu, jak wiemy, kto jest Walter Brown, wiemy wszystko o tobie. Nie uwierzysz, jak cieszyliśmy się twojem powodzeniem, jak dumni byliśmy.
Zenon milczał, miotany najsprzeczniejszemi uczuciami.
— I czekaliśmy wciąż twojego powrotu, ale lata szły, i moja choroba czyniła takie postępy, że przestałem już liczyć na twój powrót do kraju. Byłbym się pewnie ciebie nie doczekał?
— Nigdy nie myślałem o powrocie — szepnął posępnie.
— Przeczuwałem to wkońcu! Pamiętasz, iż zawsze byłem chorowity, lecz od paru lat nerki i serce zaczęły mnie zjadać coraz pośpieszniej.
Strona:Władysław St. Reymont - Wampir.djvu/207
Ta strona została uwierzytelniona.