Strona:Władysław St. Reymont - Wampir.djvu/250

Ta strona została uwierzytelniona.

walka stoczy się w zamku Anioła w Rzymie, obiegną tam wszystkich królów i panów ziemi! Straszna walka o panowanie nad światem i nad życiem, walka o jutro...
— I zwyciężą? Muszą przecież zwyciężyć! — szeptała gorąco.
— Niestety, musi zwyciężyć najpierwotniejszy instynkt życia... Strasznie mi żal Chrystusa i moich chłopów, ale niema już dla nich miejsca na świecie, muszą przepaść...
Mówił z takim głębokim żalem, aż jej oczy napełniły się łzami serdecznego współczucia.
— I już nic nie może ich ocalić, zginą, bo na świecie jest tylko miejsce na handle i fabryki. Człowiek współczesny wyrobił sobie niewzruszony ideał: używać! Nie rozumie poza tem nic i niczego więcej nie potrzebuje. Dlatego Chrystus musi przegrać ostatnią walkę. Odstąpią go wszyscy i zdradzą najwierniejsi! Jestem nawet pewien, że go znowu ukrzyżują na wszystkich rozstajach i we wszystkich mózgach, a imię jego podadzą na hańbę i pośmiewisko! Ludzkość pragnie tylko płodzić się, żreć i zdychać! A Chrystus im przeszkadza w radosnem pogrążaniu się w bydlęctwie! Wskazuje jakieś inne jeszcze cele, przeszkadza w używaniu i błąka się, jak wyrzut spodlonego sumienia! Więc precz z nim! Precz z wszelkiem zagadnieniem, wytrącającem z równowagi! Nie jestem chrześcijaninem, ale kocham tę cudną postać Nazarejczyka, kocham go jako przesmutny krzyk, płynący wskroś czasów