ktoś oszaleje i ktoś zatraci się na wieki przez Nią i dla Niego!...
Zenon jakby nie zrozumiał ostrzeżenia, pochłonięty wyłącznie tem, co słyszał o rozdwojeniach Daisy. Nudziły go bowiem spirytystyczne teorje Mr. Smitha, lecz to niespodziane potwierdzenie przypuszczeń, głęboko tajonych nawet przed samym sobą, wstrząsnęło nim gwałtownie.
I równocześnie widziano ją w różnych miejscach? Pragnął potwierdzeń.
— Ależ z pewnością! — Mr. Smith jął skwapliwie przytaczać nowe fakty.
Już nie słuchał, zapatrzony w nagle rozwarte wierzeje przypomnień. Pamiętał w tej chwili każdy analogiczny fakt: a to pierwsze wstrząsające zdumienie, gdy, zostawiwszy Daisy na seansie, spotkał ją na kurytarzu idącą naprzeciw! A scena biczowań? A wiele tych niepojętych zgoła rzeczy! A przedewszystkiem to wczorajsze spotkanie! Przecież dwa razy widział ją, rozmawiał, siedział obok niej, czuł ją przy sobie, i ona w tym samym czasie mogła być w mieszkaniu?
— Co to znaczy? Jak to pogodzić? Czy to możebne? Cofnął się jednak trwożnie przed stwierdzeniem, wiążącem się w nierozerwalny łańcuch pewności. Zapalił papierosa, popatrzył na Joe’go, zamienił kilka słów ze Smith’em i, usiłując rozmyślać spokojnie, znowu zagłębił się we wspomnienia...
Poznanie Daisy i wszystko, co o niej słyszał, na co patrzył, co sam z jej powodu przeżył, nawet
Strona:Władysław St. Reymont - Wampir.djvu/292
Ta strona została uwierzytelniona.