Strona:Władysław St. Reymont - Wampir.djvu/308

Ta strona została uwierzytelniona.

Ale tamten władczy głos podniósł się znowu dźwiękiem mocniejszym ponad wszystko, mocniejszym nad życie i śmierć...
Sprężył się w ostatniej, rozpaczliwej walce ze sobą.
Jeszcze chwila odruchowych wahań! Jeszcze chwila zmagania ostatnich żalów i pamiętań ostatnich, mgnienie chwiania się, niby drzewo podcięte, i runął tam, gdzie go wołało przeznaczenie...
— A choćby nawet Szaleństwo i Śmierć! A choćby! — rzucił wyzywająco własnej woli.

... a przed świtem Kaliban wypłynął z portu w nieznanym kierunku.

Paryż.
KONIEC.