między sobą nietylko o sprawy własne, ale godzących także w sprawy Kościoła i jego urządzeń.
Ks. Iwo, wyniesiony natedy do godności kanonika kapituły krakowskiej, oraz piastujący nadal odpowiedzialny urząd kanclerza państwa, mógł zbożnym zamiarom świątobliwego biskupa pomóc istotnie wiele. Niemniej obiecywał Jacek, dobiegający wówczas trzydziestego roku życia. Jako potomek możnego rodu, spokrewniony z pierwszymi wielmożami kraju, wychowany w szkole bogobojnego stryja, gotowego zawsze do wszelkich poświęceń i ofiar względem Kościoła i państwa, oraz posiadający wyższe wykształcenie. bardzo rzadko między ówczesnem społeczeństwem spotykane, przedstawiał w swojej osobie bardzo pożądany nabytek do zasilenia zastępu duchownych w krakowskiej owczarni.
Jacek atoli, mimo ukończenia wyższej szkoły, odpowiedniego wieku, oraz dostatecznego przygotowania wewnętrznego nie był jeszcze kapłanem. I ta właśnie sprawa była obecnie główną troską pieczołowitego stryja, ks. Iwona, którego najgorętszem życzeniem było widzieć ukochanego bratanka przy ołtarzu Pańskim. Zwrócił się przeto do biskupa Wincentego z prośbą o łaskę udzielenia święceń Jackowi. Biskup
Strona:Władysław Staich - Św. Jacek.djvu/18
Ta strona została uwierzytelniona.