które swój początek mają zawdzięczać Jackowi, osobiście przy ich podnoszeniu działającemu.
Prawdopodobnie tedy skierował się naprzód do Sandomierza, a to gwoli osobliwemu życzeniu biskupa Iwona, który oddał tamże Jackowemu zgromadzeniu kościół św. Jakóba, zbudowany przez księżniczkę Adelajdę, córkę Kazimierza Sprawiedliwego. Korzystając z gotowego kościoła, oraz hojnego uposażenia, danego przez czcigodnego stryja na budowę klasztoru, zajął się św. Jacek w Sandomierzu utworzeniem duchowych podwalin pod nowe zgromadzenie, czyli rozbudzeniem pośród miejscowego żywiołu ducha zakonnego powołania, a resztę zostawił braciom, jak zwyczajnie później uczynił.
Podniesione Jackowym zapałem zgromadzenie sandomierskie, w trzydzieści sześć lat później, okryło się wielką chwałą męczeństwa w osobach bł. Sadoka i jego towarzyszy, ginących pośród pienia maryjnej pieśni kościelnej „Salve Regina“, śpiewanej odtąd w całej Polsce przy pogrzebach, czego nigdzie indziej poza Polską niema. Dzięki takim przekazaniom klasztor sandomierski chlubnie spełniał swoje zadania przez długie wieki i dotrwał do roku 1854, w którym podzielił smutny los niemal wszystkich klasztorów rosyjskiego zaboru, ulegając grabieży własności i rozproszeniu braci.
Strona:Władysław Staich - Św. Jacek.djvu/42
Ta strona została uwierzytelniona.