którym zapowiedział, że umierał będzie w uroczystość Wniebowzięcia Najśw. Marji Panny, to jest dnia 15 sierpnia 1257 r. Skoro tedy nadszedł dzień zapowiedziany, Jacek, wsparty na ramionach braci Gaudyna i Florjana, zeszedł do kościoła, kędy się spowiadał, brał św. namaszczenia, Mszy św. słuchał i Ciało Pańskie z rąk brata Benedykta przyjmował, ciągle stojąc, albowiem spracowanych kolan ugiąć nie zdołał.
Odpocząwszy nieco, popołudniu zeszedł znowu z braćmi do kościoła na nieszporne pacierze. Wsparty ciągle na ramionach dawnych towarzyszy, powtarzał za innymi słowa psalmów i modlitw, ciągle stojąc. Pod koniec pacierzy, nagle wyprężył się cały, czoło podniósł do góry i patrząc w niebo, począł mówić podniesionym głosem słowa końcowego psalmu nieszpornego: „W Tobiem Panie nadzieję pokładał, niechaj nie będę zawstydzon na wieki. Nakłoń ku mnie ucha Twojego i pośpiesz się, abyś mię wyrwał. Bądź mi Bogiem obrońcą, abyś mię zbawił, albowiem mocą moją i ucieczką moją jesteś.“ (Ps. 70.)
Pod sam koniec pacierzy wyniósł się jeszcze wyżej i stojąc, jak olbrzym, który czołem dosięga nieba, wypowiedział jeszcze ostatnie słowa pacierzy: „Teraz wypuszczasz Panie sługę
Strona:Władysław Staich - Św. Jacek.djvu/60
Ta strona została uwierzytelniona.