— Nie ruchaj jeden drugi! To się łajdusy i pijanice psa boita, a Pana Boga to się nie boita, co?..
Odstąpili, bo mocno rzekł, a Pan Jezus im dalej powieda — że są łajdusy... że przyszli na odpust, a piją ino po karczmach, a Boga obrażają, a pokuty nie czynią i przeklętniki są, a katy jedne la drugich, złodzieje, bezbożniki i kara boska ich nie minie.
Skończył Pan Jezus, podniósł kijaszek i chciał odejść...
Ale już go naród poznał i kiej nie rymnie przed nim na kolana, kiej nie rykną płaczem i kiej nie zaczną skomleć...
— Ostań z nami, Panie! Ostań, Panie Jezu Chryste! Ostań! A to ci wierne będziemy, kiej ten pies... pijanice my, bezbożniki my, złe my ludzie, ale ostań, ukarz, bij, ale ostań, sieroty my opuszczone, ludzie bezpańskie... — i tak płakali, tak żebrali, tak całowali go po rękach i po tych nogach świętych, że zmiękło serce pańskie, ostał z nimi przez parę pacierzów, nauczał, rozgrzeszał i błogosławił wszystkiemu.
A potem, kiedy już odchodził, to powiada:
— Krzywdę wam czynił pies? Odtąd wam odsługiwać będzie. I gąsków popilnuje i owieczki oganiał będzie i jak się jeden albo drugi schlasz — chudoby i dobytku stróżem będzie a przyjacielem.
Ino go szanujta i krzywdy mu nie czyńcie.
I odszedł Pan Jezus we świat tyli.
A obejrzy się — Burek siedzi tam, gdzie go obronił.
— Burek, a pódzi ze mną, cóżto, sam głupi ostaniesz?..
Strona:Władysław Stanisław Reymont-Chłopi Tom I.djvu/188
Ta strona została uwierzytelniona.
— 178 —