czy skutkiem? Albo dusza, życie — czy to są pozory; a ruch, czucie, czy to rzeczywistość? Miłość odblaskiem Nieznanego, czy poprostu odruchem? no i t. d. Może oni mają rację, nie zastanawiając się zbytnio — nie wiem. Wiem jeno, że innym być nie mogę. Czy sądzisz, że nie bolesne jest to przeświadczenie, że jestem, czuję, myślę, a jednak nie będę, nie będę. Rozumiesz ty to? Nie będę! Tego nie można wypowiedzieć. Nie chcę tego — ale cóż ja? Cóż my wogóle możemy lub nie możemy. Cóż możemy więcej ponad to, aby umrzeć! Ale, daruj, pomówimy lepiej o sąsiedztwie... O koniach pana Józefa! O flirtach pani Andrzejowej...
— Ależ, mój drogi, to wcale nie jest nudne, co mówisz — odpowiedziała śpiesznie.
Przywykła do jego dziwacznych marzeń, nieziszczalnych pragnień. Nie rozumiała go bardzo, ale kochała ogromnie, po swojemu. Chciała go widzieć szczęśliwym.
Strona:Władysław Stanisław Reymont - Krosnowa i świat.djvu/119
Ta strona została przepisana.