Strona:Władysław Stanisław Reymont - Krosnowa i świat.djvu/220

Ta strona została przepisana.
KRZYK.

Cicho było i słonecznie nad brzegiem morza.

O mio Napoli, o santa città,
Tu sei sempre il Paradiso...

Śpiewała kobieta, wsparta o złom kamienny, zapatrzona w miasto, które wielkim amfiteatrem, utkanym z plam białawych, ulic spiętrzonych nad sobą, tonęło zwolna w fioletowym zmroku, pociętym złotawemi sznurami świateł zapalonych. Ciemno-lazurowe, o rozstrzępionych grzywach pian, fale, przesiane purpurowemi pyłami zachodu, biły rytmicznie o dzikie, skaliste brzegi, porośnięte cielskami potwornych kaktusów, co, jak rojowisko po-