Strona:Władysław Stanisław Reymont - Krosnowa i świat.djvu/293

Ta strona została przepisana.
POWRÓT.

— Merka, powiadam ci, że wszystko będzie all right — zawołał Michał, rzucając się w głęboki bujacz, aż zadygotała od jego ciężaru drewniana weranda. Zapalił papierosa i przegwizdywał papudze, wiszącej w mosiężnej klatce na ścianie.
— To głupie bydlę nawet się nie odezwie! Wiesz, Merka, w starym kraju na wiosnę, to słowiki śpiewają po całych nocach, a tak fajnie, że trudno powiedzieć.
— Wszystko ci tam fajnie — szepnęła chmurnie.
— Fonograf trzeba będzie zabrać, dopiero to sąsiady porozdziawiają gęby...
— Trzeba dla niego osobnej kisty. Nie poradzę dobrze zapakować.