chłopkach wszy, brud, złodziejstwa i ciemnota! To Polska prawdziwa.
— Może tak bywało, ale teraz jest na pewno inaczej — sprzeciwiał się Michał. — Jak kto w Polsce świnia i złodziej, to i Ameryka go nie przerobi na porządnego człowieka. Mało to takich tutaj znamy! Zresztą co mi tam panowie i szlachta, kiedy ja od nikogo łaski żadnej potrzebował nie będę.
— Wszędzie się jest panem za swoje trzy grosze — wtrącił Frank.
— Ale nie w Polsce, tam i pieniądz niewiele znaczy. Z dziesięć lat temu jeden z moich znajomych salonistów powrócił do kraju z grubym groszem. Człowiek był z głową, obrotny, i każdy go tutaj uważał. I wardowy był mu przyjacielem, i sędzia, i Aldermanowie przesiadywali u niego. Kupił sobie folwark w Polsce i na oblanie sprosił sąsiadów. Nie przyjechał ani jeden, i jeszcze go w gazetach opisywali. Nawet proboszcz nie zaprosił go do parloru, tylko w sieni przyjmował. I tak mu szkodzili na
Strona:Władysław Stanisław Reymont - Krosnowa i świat.djvu/316
Ta strona została przepisana.