Strona:Władysław Stanisław Reymont - Krosnowa i świat.djvu/369

Ta strona została przepisana.

szek rozdęty, nie dawajże mu marchwi samej! Przyrzekła.
A Jezus maluśki, bałykował.... na czworakach, czasami płakał, czasami śmiał się i z drugiemi dziećmi bawił się i jadł, co mu dawali, że galanto potłuściał.
I tak byłoby niepostrzeżenie poszło do zimy. Ale razu jednego krowy uciekły do lasu. Basia Jezusa zostawiła obtulonego i kazała go Kruczkowi pilnować, a sama poleciała za krowami. Tymczasem Gęsior do Jezusa i dalej syczeć, rypnie się na niego, .... i już prał skrzydłami. Jezus osłaniał się, jak mógł, i w bek. Zagraj na pomoc skoczył, rozegnał — i walka z gęsiorem. Gęsior stary i mocny, kuł dziobem jak młotem, prał skrzydłami, a Zagraj.. i zagryzł. Przybiegła na to! Co ja teraz pocznę! Gęsior nieżywy, szyja przegryziona! Jezus pośmiały,.... tylko pies wyskakuje radośnie. Gęsior ledwo gęga, skrzydła pogryzione, farbuje. Odniosła ... Jezusa i stado ha wieczór pędzi. Gęsiora dźwiga, bo iść nie chce, zdycha. Zapędziła do chlewa, gospo-