Strona:Władysław Stanisław Reymont - Krosnowa i świat.djvu/370

Ta strona została przepisana.

dyni dyni nie widziała. W nocy Gęsior zdechł. Rano sądny dzień. Nie pomogły płacze, tłumaczenia. Weź go, jak... nie będzie zdrowy, wypędzę cię na cztery wiatry. Dziewczyna bierze go, pędzi stado i zdaje się na wolę Boską! Odniesę Jezusa...... to ci.... Smutny dzień. Deszcz, zimno,.... Zostawiła gęsiora. O zmroku odniosła Jezusa. Zostań, pobaw go. Idzie do wsi z gęsiorem pod pachą. Popędziła stado. Właśnie kowalowa wyglądała przed domem. Przygnałam stado, gęsior zdrowy! Zdrowy? Zdumiona, ogląda, dmucha w piórka. Nie bijcie Baśki, nie winna. Gdzie się to podziała? Sprać macie, co to, żeby ludzie się za nią wstawiali. A ty kto, może ciotka? Pani się..... Baba....! w krzyk: — Sama Najświętsza Panienka! Sama Częstochowska!