Strona:Władysław Stanisław Reymont - Krosnowa i świat.djvu/98

Ta strona została przepisana.

bu, wygrzebana w żółtej ziemi, przyjęła trumnę w objęcia, bez protestu.
Ksiądz zaśpiewał pogrzebowe psalmy. Odpowiedziało mu gdzieś wpobliżu ćwierkanie wróbli, a wiatr przyniósł dalekie echa szumu i świstu pociągów.
Rozległ się ponury odgłos. To ksiądz rzucił pierwszą, jeszcze zmarzłą, grudkę ziemi na trumnę. Za nim poszli inni. Jan drgnął, zdawało mu się, że w tych odgłosach słyszy jakieś ciche jęki. Rozejrzał się dokoła. Wszyscy mieli smutek w twarzy. Panna Ada płakała. Otaczali wieńcem grób, dreptali po świeżo wyrzuconej ziemi i oddawali umarłemu ostatnią posługę, rzucając na trumnę grudki ziemi.
Był spokojny nazewnątrz, tylko coś w nim straszliwie dygotało, coś, co mu zatykało gardło i tłumiło oddech. Pochylił się za innymi i, ująwszy garść ziemi, sypnął ją na trumnę. Owionęło go jakieś lodowate tchnienie. Spojrzał w grób, jakby chcąc sprawdzić, czy ziemia padła tam, gdzie była przeznaczona, i rzucił się wtył. Zda-