Strona:Władysław Stanisław Reymont - Lili.djvu/114

Ta strona została uwierzytelniona.
108
WŁ. ST. REYMONT

— Przecież ja taka głupia! Nie, to nie może być, abyś mnie kochał, nie... — wołała ze zdumieniem.
— Kocham cię, Lili.
— Jak to ma być! Ja pojadę z tobą do twoich rodziców! My weźmiemy ślub naprawdę? Ubiorą mnie w białą suknię z welonem — mam ślubną suknię z »Życia paryskiego«, tylko trochę trzeba przerobić — w mirtowy wieniec, będzie wesele, pojedziemy do kościoła, organy będą grały! I to wesele będzie naprawdę? i ja naprawdę będę twoją żoną, naprawdę będzie ksiądz, naprawdę będzie wesele, i my naprawdę będziemy potem z sobą, naprawdę?
— Kocham cię, Lili! — odpo-