Strona:Władysław Stanisław Reymont - Lili.djvu/122

Ta strona została uwierzytelniona.
116
WŁ. ST. REYMONT

dotykając z pieszczotą końcami palców jego twarzy, oczu, czoła, gładząc mu włosy — kocham cię, mój Lwie, mój mądry, mój dobry, mój jedyny, mój serdeczny, mój chłopaku złoty! Ja nie wiem, za co mnie kochasz, ja nie wiem dobrze, czego chcesz ode mnie. A jeśli mnie chcesz, to weź mnie sobie, zabij, zrób swoją służącą, bylem tylko była przy tobie, byleś mnie tylko kochał. Ja jestem głupia dziewczyna, ja jestem krowienta, ale tak kocham mojego pana, tak kocham bezmiernie, tak kocham! — szeptała upojona, oplotła go ramionami, całowała gorączkowo i wybuchnęła znowu takim spazmatycznym płaczem, że uciekła za parawan.