Strona:Władysław Stanisław Reymont - Lili.djvu/169

Ta strona została uwierzytelniona.
163
LILI

znał z opowiadań matki prawie każdy tydzień jej krótkiego życia; wiedział wszystko, a pomimo to podejrzenia, jak ślizkie, zimne węże, wiły mu się przez serce.
Te roje wielbicieli w każdem mieście, których zresztą zawsze mają młode i przystojne aktorki, z których razem z nią się wyśmiewał, te bukiety, jakimi ją zasypywali, owacye, jakie jej urządzali, te listy miłosne, które razem czytywali, bawiąc się przytem wyśmienicie — o tem wiedział; wiedział, że to wszystko ześlizgiwało się po jej duszy, jak rosa po szkle, bez śladu. Tak, wiedział, a pomimo to podejrzenia jego nie były mniejsze, lecz rosły z przerażającą szybkością.